niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 1

Ok. Więc zaczynam przeprowadzkę... Mam nadzieję, że się blog spodoba :)


Tak rodzi się przyjaźń

Nad Los Angeles świeciło słońce, w sumie jak prawie zawsze był piękny dzień. Tak Kalifornia była piękna, a dla gościa który wychował się w Nowym Jorku to był po prostu raj. Jest tu już od miesiąca, ale nadal nie może w to uwierzyć, on Anthony DiNozzo Junior jest kadetem Akademii Policyjnej w Los Angeles w Kalifornii. Nie bez powodu wybrał właśnie to miejsc, im dalej od Seniora tym lepiej, dla nich obojga. Przechadzał się po dziedzińcu już jakiś czas i teraz stwierdził, że warto przejrzeć notatki z ostatnich zajęć, teraz nauka to nie przelewki jeśli naprawdę chce zostać dobrym policjantem.
Kiedy wszedł do pokoju w akademiku przestraszył się, w pomieszczeniu był bałagan jakiego jeszcze nigdy na oczy nie widział, a jego współlokatora nigdzie nie było widać, choć powinien tu być. Dopiero po chwili zobaczył małą biało-kremową kulkę futra, szarpiącą się z jego butem do biegania. Teraz już wiedział na pewno, Marty Deeks był zmiennokształtnym i był psem, no dobra szczeniakiem, ale to też pies. Tylko dlaczego jest kundlem z tego co wiedział każdy zmiennokształtny był rasowy i to nie ważne jakim był zwierzakiem. Wiedział o tym bo sam był zmiennokształtnym. Oboje jego rodzice byli psami. Z zamyślenia wyrwał go głos kolegi.
-Cześć Tony, przepraszam za buty i ogólnie za ten bałagan – tu Deeks rozejrzał się po pokoju – zaraz to wszystko posprzątam – było widać, że Marty jest speszony.
- Więc jesteś kundlem? Myślałem, że zmiennokształtni to rasowe psy – przeszedł od razu do sedna Tony, jeśli teraz o to nie zapyta to zwariuje.
- Bo są rasowi, w większości. Kundle to dzieci zmiennokształtnego i zwykłego człowieka. Mój ojciec był zmiennokształtny, a matka zwyczajna, więc ja jestem kundlem. Nie pasuję ani do zmiennokształtnych, ani do zwyczajnych, takich jak ja jest niewielu, starają się ukrywać i w rezultacie zostają na poziomie szczeniaka. Ja zresztą też nie jestem inny, sam widziałeś. Jestem kundelkiem, Tony, kundelkiem – żalił się koledze Marty.
- Może powinieneś wziąć się za siebie, no wiesz ćwiczyć. Może jeśli nabierzesz pewności siebie to zmienisz się w dorosłego psa – zaproponował DiNozzo.
- Niby jak? Z kim miałbym ćwiczyć i gdzie? – marudził Deeks – Pies potrzebuje pana na wypadek spotkania z hyclem, a ja nie mam żadnych znajomych, czy rodziny, którzy chcieliby zajmować się kundelkiem.
- Ja się tobą zajmę, może przynajmniej tak uratuję resztę swoich butów – zaoferował swoją pomoc Tony.
- Hmm… no nie wiem, nie będziesz się czół głupio – zastanawiał się Marty.
- Nie, gdyby tak było, to nie było by tej propozycji – zapewniał Tony.
- Jeszcze jedno… Nie zdziwiło cię to? – zapytał Marty – większość ludzi byłaby w szoku widząc psa zmieniającego się w człowieka… Jesteś zmiennokształtnym?
- Tak Marty jestem zmiennokształtny – odparł spokojnie Tony – ale wolałbym o tym nie mówić.
- Hej ja ci się zwierzyłem, więc okaż trochę dobrej woli i opowiedz swoją historię – przekonywał kolegę Deeks.
- To nie jest takie łatwe Marty…
- OK. co jest nie tak z tobą Tony?
- Lekarz specjalista do którego zwrócili się rodzice po mojej pierwszej przemianie nazwał to „mutacją omyłkową” – mówiąc to zaczął się przemieniać.
- O! Więc to o to ci chodziło – powiedział Deeks widząc w co przemienił się jego współlokator.

CDN...

Wiem, że to krótkie ale taką długość miało na "8 AngeL P.I." więc nic nie zmieniałam (oprócz kilku błędów)

P.S. Nie wiecie czy da się jakoś przenieść tu też komentarze?

^^Sfora^^

1 komentarz:

  1. Niestety nie wiem jak przenieść komentarze :/ Bardzo się ciesze, że przenosisz i rozbudowujesz historie :) Czekam na rozdziały niecierpliwie i życzę Wena do pisania :)

    OdpowiedzUsuń